środa, 6 stycznia 2016

1. A może by tak spakować się i wrócić?

05.01


    Kolejny stracony dzień. Dlaczego akurat mi jest tak trudno znaleźć pracę? Przecież jestem młoda, bezdzietna i ogółem mam dobre warunki. Myślałam, że chociaż w Bełchatowie będę miała szansę zacząć wszystko od nowa. Ale nie. Bo po co? Po co Karolinka ma być szczęśliwa? Najlepiej wróć do Warszawy z podkulonym ogonem póki masz jeszcze się do czego wracać... Mózgu stop! Zaraz popadnę w jakąś paranoję.
    Po moich depresyjnych rozmyślaniach założyłam wygodne dresysportowe buty oraz cieplutką bluzę.Wyszłam przed blok, a na skórze od razu poczułam styczniowy chłód. Zaczęłam biec wzdłuż bloków starając się jak najlepiej zapamiętać trasę, ponieważ aż wstyd się przyznać, ale nie znam jeszcze swojej okolicy.
   Biegłam i biegłam, zapominając przy tym o problemach finansowych, braku pracy, oraz braku rodziny. Nagle naszła mnie ochota aby zapalić. Wiem, wiem... Nie powinnam palić, szczególnie jeśli jestem typem sportowca po AWF-ie. Ale trudno, przestanę palić jeśli będę miała dobrą motywację, a że takiej nie mam to mówi się trudno. Zatrzymałam się i skręciłam w ciemny zaułek. Teraz jak o tym myślę to naprawdę nie był dobry pomysł. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę fajek i zapalniczkę, na głowę narzuciłam kaptur bluzy. Nabrałam  nikotynowej trucizny do płuc i podniosłam głowę w stronę nieba.
-Hej kolego! Może byś tak poczęstował papieroskiem?- z rozmyślań wyrwał mnie jakiś męski głos. Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam wysokiego, lekko zarośniętego mężczyznę ubranego w podartą kurtkę. Miał nieprzyjemny, obślizgły wzrok, którym mnie starannie badał. Chyba się zorientował, że nie jestem facetem tylko bezbronną laską w ciemnym zaułku. Poczułam zimny pot na plecach. Nie miałam ochoty na dyskusję z nim i tylko rzuciłam bez ceregieli:
-Nie mam już i nie jestem twoim "koleżką".
-Oj jaka szkoda.-podszedł o krok bliżej- Ale chyba masz coś innego. Chętnie się poczęstuję.
Kolejny krok w moim kierunku. Natomiast ja zrobiłam dwa kroki w tył, ale moje plecy napotkały zimną ścianę.
-Nic nie mam.- nie potrafiłam zapanować nad drżeniem głosu. Obcy przybliżał się o mnie w oraz szybszym tempie, a ja bałam się już niemiłosiernie. Jego ochrypły głos sprawił, że napięły mi się wszystkie mięśnie.
-Nie masz się czego bać.
   Próbowałam go odepchnąć, ale bez skutku.
-Zostaw mnie!- krzyczałam siłując się z nim- Zostaw...
   Moje szanse coraz bardziej malały. Na nadgarstkach czułam silny ucisk, a ciało oprawcy przyciskało mnie do muru. Jednak nagle ktoś chwycił za ramiona mojego napastnika i powaliła go na ziemię jednym ciosem w szczękę. Ja korzystając z okazji rzuciłam się biegiem do ucieczki.Wypadłam z zaułku i zaczęłam biec przed siebie. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam goniącego mnie mężczyznę. zawołał;
-Zaczekaj!-oczywiście go nie posłuchałam. Czułam, że opadam z sił.Za dużo, za dużo tego wszystkiego. W pewnym momencie poczułam na nadgarstku czyjąś rękę, która silnym szarpnięciem obróciła mnie o 180 stopni. Oczywiście nie wytrzymałam już z tych emocji. Jedyne co pamiętam to tylko swój krzyk...

KAROL

   -Stary, trener miał dzisiaj niezwykle paskudny dzień. Jak on mógł być aż tak nieczuły dla nas? I to w dodatku po świętach-właśnie wracaliśmy z treningu i Andrzej oczywiście musiał ponarzekać.
-Nie przesadzaj, przecież nie było tak źle. Ja mógłbym jeszcze przebiec cały Bełchatów. wyszczerzyłem się do kumpla chwaląc swoją kondycję. Nagle zobaczyłem w oku mojego rozmówcy tajemniczy błysk, który nie wróżył nic dobrego. Na pewno nie wróżył nic dobrego.
-Ej stary, ale dowieziesz mnie pod sam blok?-zapytałem go z nadzieją.
-Zapomnij Kłosik! Haha! Radź sobie sam, przecież masz w sobie tyyyle energii.
-Będziesz chciał żeby cię po imprezie przenocować.-rzuciłem mu na pożegnanie wysiadając z auta Andrzeja.
   Ruszyłem wzdłuż ulicy, gdzieś za 10 minut powinienem być u siebie w mieszkaniu. Dla zabicia czasu wyjąłem telefon i zacząłem przeglądać komentarze pod moim dzisiejszym potem na Instagramie. Nagle usłyszałem czyjś krzyk:
-Zostaw mnie! Zostaw!
   Chowając telefon do kieszeni podbiegłem do źródła głosu i zobaczyłem jakiegoś odrapańca napadającego jakąś kobietę. Nie zastanawiając się długo chwyciłem go za ramiona i szybkim ruchem ręki dałem po prostu w mordę powalając go na ziemię. Zwróciłem swój wzrok na mur, ale dziewczyny tam nie było, Wyszedłem z zaułku i zobaczyłem jak niewielka istota ucieka. Zawołałem:
-Zaczekaj!
   Nie posłuchała mnie więc rzuciłem się za nią w pogoń. Nie mając z tym problemu dogoniłem ją. Szybko chwyciłem nadgarstek dziewczyny i szybkim ruchem odwróciłem ją do siebie. Nagle moje uszy przeszył przeraźliwy krzyk, który wydobył się z tego niewielkiego stworzenia. Po czym po prostu zaczęła się osuwać na ziemię. Na szczęście zdążyłem ją złapać. Ale kurde, co ja teraz mam z nią zrobić? Dobra, wezmę ją do domu, dobrze, że nie jest ciężka więc nie będzie z tym problemu. Jeśli mnie ktoś zobaczy jak niosę nieprzytomną dziewczynę na rękach praktyczni po nocy to będzie to niezły "przypał" jakby to określił Włodarczyk.
    Po kilku minutach byłem już w domu. Co teraz robić? Położyłem moją zdobycz na łóżku i sprawdziłem czynności życiowe. Tak wiem, powinienem to zrobić wcześniej, ale wyleciało mi z głowy. Stwierdziłem, że po prostu śpi. Pewnie zemdlała z nerwów. Zdjąłem jej buty ze stóp i szarą bluzę. Dopiero teraz zacząłem się jej przyglądać. W mojej białej pościeli leżała szczupła, niska brunetka. Miała delikatne rysy twarzy. Wyglądała tak niewinnie podczas snu. Po jej stroju stwierdziłem, że była na wieczornym, co ja gadam, na nocnym joggingu. Bo kto normalny biega o 23? Nie będę jej budził. Więc tę noc przyszło mi spędzić na kanapie.

KAROLINA

   Gdy się obudziłam pomyślałam sobie tylko "Kurde, ale wygodne łóżko". I nagle uświadomiłam sobie, że ono nie należy do mnie. Ono na pewno nie należy do mnie. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? I w tym momencie przypomniałam sobie przebieg wczorajszego wieczoru: bieganie, papieros, jakiś odrapaniec i goniący mnie mężczyzna. Chyba mu potem zemdlałam. Aghh... Jak ja kocham moje słabe nerwy (-,-). Odrzuciłam z nóg kołdrę, na sobie nadal miałam moje dresy i czarny podkoszulek. Toby oznaczało, że ktoś mnie pozbawił bluzy i butów gdy spałam. Gdzie są teraz moje rzeczy? Wyszłam z sypialni prosto do dużego, przejrzystego salonu. Wow, musi być ktoś nadziany, nie to co ja. Podczas rozglądania się po pomieszczeniu zobaczyłam w przedpokoju moje buty na ziemi i bluzę na wieszaku. Zaczęłam zmierzać w kierunku mojego dobytku gdy przede mną pojawił się jakiś facet i stanął mi na drodze.
   Miał mokre włosy, które wycierał ręcznikiem więc przypuszczam, że właśnie brał prysznic. Stał na wprost mnie w czarnych dresach, bez koszulki. Miał świetnie wyrobione mięśnie brzucha, zawsze mi się to bardzo podobało w mężczyznach. Mój wzrok przeniosłam na jego twarz. Szatyn o pięknych, zielonych oczach i lekkim zarostem. Uśmiechnął się do mnie sympatycznie odsłaniając przy tym równe, białe zęby. Kojarzę go, ale nie pamiętam skąd.
-Zawsze tak długo śpisz?- zapytał. Trochę mi się głupio zrobiło, że tak mu się przyglądałam.
-Tylko jak mam stresujący dzień, ale z łaski swojej wytłumacz mi jak ja się tu znalazłam. Co ja tu w ogóle robię?
-To może może usiądziesz?- zaproponował mi chłopak. Usadowiłam się w miękkim fotelu. Mój rozmówca zamiast usiąść wyszedł do kuchni. Po chwili zjawił się z powrotem niosąc tacę, na której były kanapki i dwa kubki parującej cieczy. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo jestem głodna. Mój żołądek chciał, aby nieznajomy również się o tym dowiedział i powiadomił go donośnym burczeniem.
-Głodna?- zaśmiał się. Ja natomiast zgromiłam go spojrzeniem i odparłam:
-Jasne, że głodna. A teraz dowiem się czegoś w końcu?
   Zanim zjedliśmy wszystkie kanapki (swoją drogą były naprawdę dobre) znałam już całą opowieść. Byłam w lekkim szoku bo nie do końca wszystko pamiętałam.
-Ale nie bałeś się, że się obudzę w nocy i cię okradnę, albo będziesz miał przeze mnie jakieś kłopoty?
   Na te słowa mój rozmówca tylko się roześmiał:
-Gdzie tam. Nie mam tak bujnej wyobraźni jak ty. I szczerze wątpię czy taka niewinna osóbka mogłaby zrobić mi jakąś krzywdę.
   Nagle poczułam, że muszę się bronić, bo przecież nie jestem jakąś tam cizią, która by sobie z niczym nie poradziła. Rzuciłam z wyższością:
-Pff. Gdyby nie ty to spokojnie bym sobie poradziła z tamtym facetem. Jestem samowystarczalna. Na pewno wyszłabym z tego bez szwanku.
-Taa. W to nie wątpię.-rzucił z ironią i popatrzył mi w oczy. Szybko odwróciłam wzrok i powiedziałam:
-Mimo to dziękuję za ratunek...
-Karol-wyciągnął do mnie rękę.
-Karola-uśmiechnęłam się odwzajemniając uścisk z uśmiechem-znaczy Karolina. Dobra to ja już lecę.
-Odwiozę cię-chwilę z nim oponowałam, ale nie dał za wygraną.

                                              *                              *                              * 

Przez chwilę jechaliśmy w milczeniu. Nagle Karol zagadał:
-Pewnie ktoś na ciebie w domu czeka. Mąż? Chłopak?
-Mieszkam sama i nie mam nikogo.-powiedziałam to bardziej do przedniej szyby niż do niego. Gdy spojrzałam na niego lekko się uśmiechał. Oho... Po tym jak podwiózł mnie pod mój blok zaprosiłam go do siebie. Było miło. Przegadałam z nim ze 2 godziny, dawno nie miałam okazji kimś tak po prostu porozmawiać. rozmawialiśmy o neutralnych tematach. W pewnym momencie spojrzał na zegarek i powiedział:
-Kurcze, sorry Karolinka, ale muszę mykać na trening.
-Co trenujesz?
-Siatkówkę- po tych słowach wypiął dumnie pierś. Ja z kolei palnęłam się w czoło.
-Kłos tak? Ty jesteś siatkarzem! Dlaczego ja cię wcześniej nie poznałam?
-Bo z bliska wyglądam pewnie jeszcze przystojniej.- wyszczerzył się do mnie.
   Potem pożegnaliśmy się ze sobą, a po jego wyjściu zaczęłam znowu rozsyłać CV w celu znalezienia pracy.

************************************************************
   No to mamy pierwszy. Mam nadzieję, że się spodoba. :) Poświęciłam mu wiele czasu, ale wiem, że muszę jeszcze popracować nad wszystkim. Jeśli Wam coś nie odpowiada proszę śmiało pisać. :)
Miłego czytania ;)


4 komentarze :

  1. Jestem i ja! Pierwszy rozdział i jest fantastyczny! Mam nadzieję, że każdy kolejny będzie coraz lepszy :)
    Moje komentarze co do rozdzialu znasz, więc nie będę tu każdy wypisywać, wystarczy, że naposzę tylko, że nie mogę się doczekać następnego! :*
    Moja droga, życzę weny, bo wiem jaka jest potrzebna w tej branży xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję kochana za słowa krytyki i ogólną pomoc. :)
    Dziękuję za odwiedziny i życzę Ci tego samego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie sie zapowiada :* Kłosik jaki bohater *.* Czekam z niecierpliwością na next ❤. Weny:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :* Mam nadzieję, że nie zawiodę Twoich oczekiwań. ;)

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka